Premiera "Mewy" w reż. Katarzyny Minkowskiej w Teatrze Collegium Nobilium - w piątek
Pytana, jaki był cel uwspółcześnienia "Mewy" Czechowa, Katarzyna Minkowska powiedziała: "jako grupa realizatorów wyszliśmy z założenia, że rozmowa o teatrze, jakiego potrzebujemy, nieustannie się toczy". "Nigdy też się nie przedawnia, bo teatr stale się zmienia. Być może po prostu Trieplew wystawia coś innego niż zapisano w oryginale, ale jest to poruszenie tych realiów, z którymi my się teraz mierzymy" - wyjaśniła reżyserka.
"Pytamy, jaki teatr nas, młodych twórców, porusza, a jaki jest już przedawniony" - mówiła. To się zmienia tak naprawdę co kilka lat. Te wrażliwości pokoleniowe są różne. I właśnie o tych wrażliwościach na rozmaite emocje i stany staramy się zrobić spektakl" - tłumaczyła.
Katarzyna Minkowska przyznała, że Arkadina w jej przedstawieniu "miała kilka prototypów na współczesnej polskiej scenie". "Staraliśmy się zbadać ten fenomen wielkiej gwiazdy, która wcześniej może grała w teatrze offowym, ale obecnie jest już taka bardzo sytą gwiazdą estrady" - mówiła. "Badamy ten fenomen. Pytamy, kiedy to się zmieniło. To również dotyczy pisarza Trigorina, który jest młodszy od Arkadiny, lecz ma już pewien dorobek, pomimo młodego wieku. Zastanawiamy się, co się z nim dzieje, że stał się takim nasyconym wilkiem. Co sprawiło, że zatracił młodzieńczą werwę albo swój idealizm" - wyjaśniła reżyserka.
"W naszym przedstawieniu postacią idealistyczną, która dąży do czegoś absolutnie ascetycznego lub absolutnie czystego w formie, wyzbytego egotyzmu, jest Kostia Trieplew" - zaznaczyła. "Stawiamy pytanie, czy on faktycznie wypowiadając te swoje słowa buntu, nie powiela tego, co mówiła Arkadina, gdy była młoda i Trigorin kilka lat wcześniej" - powiedziała. "Oni przeglądają się nawzajem w swoich lustrach" - podkreśliła reżyserka.
Ascetyczna scenografia składa się z kilku czarnych krzeseł, komputera, dużego lustra na jednej ze ścian oraz dużego ekranu w tle, na którym wyświetlane są obrazy zarejestrowane przez kamerę. Aktorzy noszą współczesne ubrania. "Formalnie, pomimo ascetycznej scenografii, nieustannie w przedstawieniu szukaliśmy odbić; tego, jak ludzie na siebie patrzą przez lustro. Praca kamery, a nawet plakat i cała identyfikacja wizualna zostały zbudowane na takim założeniu" - tłumaczyła. "Każdy patrzy na każdego i widzi krzywe lustro. Przemazywanie się innych postaci. I o tym jest +Mewa+ jako tekst wyjściowy" - wyjaśniła Katarzyna Minkowska.
"Oczywiście, dialogi są przepisane, żeby słowa nie trąciły nam myszką. Jako studenci aktorstwa, jako twórcy kultury umówiliśmy się, że my tę +Mewę+ znamy słowo po słowie" - powiedziała. "Myślę jednak, że także odbiorcy, widzowie doskonale ja znają. Dlatego dało nam to możliwość pobawienia się z tym utworem" - zapewniła reżyserka.
W przedstawieniu wykorzystano nowy przekład Agnieszki Lubomiry Piotrowskiej. "Ten przekład jest świetny. Pozostawaliśmy w kontakcie z Agnieszką Piotrowską. Jednak dodaliśmy też coś od siebie, bo myśl zawarta w tych monologach i dialogach troszkę się przedawnia" - mówiła reżyserka. "Przedawniła się w nas tolerancja dla takiej Czechowskiej melancholii. Gdzieś w tym młodym pokoleniu byłaby zupełnie sztuczna. Wzbudza a nas głośny sprzeciw wobec powielania tych scenariuszy. Stąd podchodzimy do +Mewy+ z innej strony" - wyjaśniła Katarzyna Minkowska.
"Melancholia pozostała w naszym spektaklu, ale nie jest to ta melancholia wyrażana wprost, w niekończących się monologach głównych bohaterów o swoich uczuciach" - mówiła. "To nie jest kod językowy, którym się porozumiewamy. Uczucia, emocje i ta melancholia są w nas ukryte. Szuka ujścia, bo jest zatrzymana na +krzywych+ interakcjach. Jest zatrzymana pomiędzy spojrzeniem a tekstem. Czasami mówimy coś innego, a na tych słowach przeżywamy zupełnie inne emocje" - tłumaczyła reżyserka.
"Pytamy, jak wydobyć to, co deklarują postaci Czechowa. Jak przenieść ten rodzaj uczucia na scenę w inny sposób niż słowami" - podkreśliła twórczyni przedstawienia.
Aktorzy zaangażowani w spektakl wzięli udział w warsztatach przeprowadzonych przez Grzegorza Łabudę i Jakuba Margosiaka z Michael Chekov Acting Lab. "Pracowaliśmy z metodą Michaiła Czechowa i gestem psychologicznym podczas kompleksowych warsztatów nakierowanych na budowę postaci z Jakubem Margosiakiem i Grzegorzem Łabudą. Faktycznie, ta metoda jest adaptowalna do współczesnych realiów. Zawsze wyciąga się coś innego. I my wyciągnęliśmy gest psychologiczny, który jest bardzo formalnym zabiegiem. Jego wynikiem jest monolog, który powstaje u Czechowa" - wyjaśniła reżyserka.
"Studenci weszli w proces budowania gestu psychologicznego po to, żeby szukać, z kim mają relacje. Jak ten gest się objawia? Czy on jest w ruchu, czy jest w słowie. A może w nieustannym konfrontowaniu się z kimś?" - powiedziała. "Bo ten gest nie jest generatorem tekstu - tylko jest generatorem relacji. Uważam, że każda metoda szukania postaci - tak samo Brechtowskie metody formalne - nigdy się nie przedawnią. Natomiast trzeba je adaptować do współczesnych realiów" - zaznaczyła Katarzyna Minkowska.
W zapowiedzi spektaklu napisano, że "+Mewa+ to dramat Czechowa, w którym na pierwszy plan wysuwają się tęsknota za miłością oraz potrzeba tworzenia". "Z charakterystyczną dla współczesności wrażliwością reżyserka Katarzyna Minkowska oraz dramaturżki – Marta Lewandowska i Joanna Połeć – wraz z zespołem aktorskim dokonują dziś reinterpretacji tego klasycznego tekstu. Przenoszą bohaterów w dzisiejsze realia, zadając pytania o to, jak odnaleźliby się we współczesnym świecie" - napisano.
"Aktorzy i aktorki starają się na nowo zdefiniować ikoniczne postaci Czechowa, badając język, jakim mogłyby posługiwać się dzisiaj oraz dynamikę łączących ich relacji. W pracy poszukują emocjonalnych stanów, które odzwierciedlają różne rodzaje pragnienia miłości oraz to, jak dzisiaj artyści zapisują swoje życie w sztuce" - czytamy o przedstawieniu.
"Jaką rolę w dzisiejszym świecie odgrywałaby Arkadina? Czy byłaby ikoną kultury? Jak wyglądałby spektakl stworzony przez Trieplewa? Postawiłby na autorski tekst, czy zdecydował się na adaptację? I wreszcie, pytanie, które jest na ustach całego środowiska – jaki teatr chcemy oglądać we współczesnych czasach?" - napisano w zapowiedzi.
Tłumaczenie - Agnieszka Lubomira Piotrowska. Reżyseria - Katarzyna Minkowska. Dramaturgia - Marta Lewandowska i Joanna Połeć. Choreografię opracowała Krystyna Lama Szydłowska. Scenografię i kostiumy zaprojektował Łukasz Mleczak. Muzyka - Wojciech Frycz i Kuba Dyniewicz. Za reżyserię światła odpowiada Monika Stolarska.
Występują: Julia Banasiewicz, Aleksander Buchowiecki, Maksymilian Cichy, Kuba Dyniewicz, Maja Kalbarczyk, Maria Kresa, Kacper Męcka, Tomasz Obiński i Magdalena Parda.
Przedstawienie jest dyplomem studentek i studentów IV roku kierunku aktorstwo, specjalności aktorstwo dramatyczne.
Premiera "Mewy" - 20 grudnia o godz. 19 na Scenie Głównej Teatru Collegium Nobilium w Warszawie. Kolejne przedstawienia - 21 i 22 grudnia.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/